Cokolwiek będzie, będzie dobrze.
Napisane kiedyś. Dziś chcę się z Tobą tym podzielić:
Może to po prostu taki dzień. Może jutro wstanie słońce, a ja będę się śmiał z dzisiejszych szargań duszy. A jednak: dziś boli, dziś jest ciemno i dziś jest do dupy.
Patrzę na obraz powrotu syna, który wisi na ścianie. Marnotrawny rzuca się w ramiona ojca. Ma za sobą tyle doświadczeń; w sobie tyle zmęczenia własną nędzą; przed sobą dobrą jednak przyszłość, bo jest już bezpieczny.
Najważniejszy jest jednak moment obecny, kiedy jest w ramionach ojca. Może odpocząć. Może już się nie bać. Wie, że czas cierpienia zakończył się. Najważniejsze jest dla niego teraz to trwanie – w ojcu, który nic nie mówi. Po prostu jest.
Z Bogiem to jest chyba tak samo. Nie trzeba Mu wiele mówić. Trzeba Mu się rzucić w ramiona. I być. Z tą pewnością, że się zaopiekuje. Że będzie dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz