Cierpliwość wobec Boga.
Z zewnątrz wygląda okropnie. W
sumie, to sobie myślę, że ledwo się jeszcze trzyma. W środku nie lepiej:
korytarze jakieś takie szare, bez wyrazu, smutne. Jedynie oddział pediatryczny
jest troszkę bardziej żywy, wyremontowany… Szpital. Ale jest mój. Na najbliższy
miesiąc. Szpital w Częstochowie.
W ramach wakacyjnych zastępstw
zostałem tu wysłany jako „tymczasowy kapelan”. Tak na chwilę. I chodzę tam
codziennie. Popołudniami celebruję Eucharystię, na której tłumów nie ma. Czasem
przyjdzie jedna osoba. Potem obchód. Oddziały: pediatryczny, geriatryczny,
dermatologiczny i ZOL. I nie ma co ukrywać, że nie jest tam za wesoło. Śmierć
łazi se po tym szpitalu w najlepsze. Już mi się zdarzyło, że ktoś umarł z rana,
zanim przyszedłem, a wczoraj jeszcze się widzieliśmy… W parze z śmiercią łazi
wiele bólu i cierpienia. Niezrozumienia. Pomieszania. Nawet nie próbuję tego
ogarniać.
I czasem – we mnie i w ustach
ludzi, którym posługuję – pojawiają się pytania: po co? Dlaczego? Coś tu Bogu nie wyszło… Dlaczego cierpienie?
Ks. Tomas Halik napisał, że:
dojrzała wiara musi zawrzeć w sobie – ale także wewnętrznie przetworzyć i uczciwie, a nie powierzchownie i łatwo, przejść i przezwyciężyć – te doświadczenia z Bogiem i ze światem, które przez jednych określane są patetycznym zwrotem „śmierć Boga”, podczas gdy inni nazywają to „Bożym milczeniem” i „nocą wiary”.
I tak się może czasem wydawać. Że
Bóg milczy. Że w samym środku ludzkich dramatów – milczy. Że kiedy niosę Go w
złotej puszce przez kolejne szpitalne sale – milczy. Ale to tylko jest pozorne.
Bo On mówi. Trzeba tylko nastawić ucha.
Po co to piszę? Bo możeś w takim
miejscu, kiedy zdaje Ci się, że On se poszedł. I chcę Cię tylko zapewnić, że
tak nie jest. Że każda Jego nieobecność, jest tylko pozorna. Jest zawsze
wyzwaniem. A nawet wezwaniem, żeby w tę nieobecność wejść i coś z nią zrobić.
Doświadczam tego i wiem to już, że On to nie jest słodziak, który zabiera
cierpienie. Nie. Ale w cierpieniu również pozwala się odkryć. I Ty może musisz
się przebić przez ścianę cierpienia. Przebijaj się. Szukaj Go w tym.
Jest na oddziale taka pani, z którą
zawarłem umowę. Bo ona czeka na śmierć. I chyba się zbliża. Tośmy ustalili, że
będzie mnie wspierać z Nieba. Bo ona odkryła, że jest coś więcej niż to, że ją
teraz boli i nie ma sił. Ona wie, że Bóg jest.
Pamiętaj, że Bóg jest. Że ta Jego
czasem nieobecność najbardziej o Niego woła i najbardziej na Niego wskazuje. Ty
bądź cierpliwy/a. Zarzuć Go swoją cierpliwością. On zaś odda Ci swoją
obecnością.
Komentarze
Prześlij komentarz