Nie bierz L4.
Jest po Adwencie, jest Boże Narodzenie jeszcze i jest taka
pokusa, żeby dać sobie trochę duchowego wolnego. No bo się trochę harowało w
Adwencie, Święta też pewnie zbyt lekkie nie były… W ogóle, w życiu duchowym,
chcemy sobie czasem zrobić wolne. Od Niego. Powiedzieć Mu: „no weź. Wyluzuj. Daj
odetchnąć. Przecież nie muszę, przecież mogę trochę odpocząć…”.
To Słowo dzisiejsze, połączone z wczorajszymi wydarzeniami
(Symeon i jego ekscytacja, że się doczekał Jezusa) to taka mała przypominajka:
trwaj. Trwaj przy Jezusie. Nie rób sobie wolnego. Nie bierz duchowego L4.
Trwaj.
Anna, to kobieta spełniona. Małżeństwo
trwało siedem lat, w symbolice biblijnej, siódemka oznacza pełnię. Było jej po
prostu dobrze. Ale w pewnej chwili mąż odszedł, i zamiast rzucać się w rozpacz,
ona rzuciła się w bliskość. Bliskość z Bogiem. I trwała w tym dniem i nocą. A
noc to symbol tego, co trudne, wymagające. To grzech. To jakieś nałogi. To oschłość.
To zmęczenie. To to całe badziewie, które ściąga w dół. A ona trwała. A jak
miała lepsze dni, to też trwała. Dniem i nocą. I Ty trwaj. W Twoich jasnościach
i ciemnościach. Bez względu na to, czy te Święta były dniem, czy też głęboką
nocą.
Zarówno w dzień, jak i w nocy, jesteśmy wzywani do wielbienia Boga: "Dnie i noce błogosławcie Pana, chwalcie i wywyższajcie Go na wieki" (Dn 3,71). Noc jest ponadto symbolem bojaźni, nieszczęść i śmierci. Jednak będzie ona musiała ustąpić, gdy przyjdzie dzień Pański. W nocy możemy być otwarci na Boga, na światło łaski, która od Niego przychodzi. To w nocy, mimo różnorodnych przeszkód w postaci pokus, namiętności, możemy stawać się wolnymi duchem, mocarzami dobra, kontemplatykami Światłości. Izraelici w nocy wyszli z niewoli, z ziemi egipskiej. Noc jest czasem niewiedzy i grzechu. Żyć w świetle oznacza konieczność odrzucenia uczynków ciemności, czyli nocy. Prorokini Anna jest symbolem czuwającego człowieka. Bez względu na to, czy jest noc, czy dzień, ona jest przygotowana na przyjście Jezusa Chrystusa.[ o. Józef Pierzchalski SAC ]
I jeszcze coś. Ona była w
świątyni i mówiła o Nim wszystkim. To proste: jak jesteś z Nim to mówisz o Nim
innym. Owszem, możesz zamknąć sobie Jezusa i gadać o pierdołach. Ale jak
prawdziwie z Nim jesteś, to Cię prędzej rozsadzi, niż wytrzymasz. Weź Mu się
daj rozsadzić. Mów o Nim tym, których spotykasz: w pracy, na uczelni, w domu.
Ja wiem, to trudne jest. Cholernie. To weź się przynajmniej czasem uśmiechnij, Jezusem
uśmiechnij.
Bądź z Nim. Z tego bierze się
szczęście. Anna i Symeon wiedzieli. I się nie zawiedli. I Ty się nie zawiedziesz.
+
Komentarze
Prześlij komentarz