Mięso.
Kilka razy w przeciągu ostatnich dni pojawiał się ten fragment
Ewangelii Jana. Aż do znudzenia. Ale. Jest piękny, głęboki, wielki. Może i trudny. Ale
św. Jan tak miał, pisał duchowo, płynął poezją. A ja w sumie dzisiaj tylko dwie
myśli chcę Ci zostawić.
Słowo stało się Ciałem.
Jak by tak sięgnąć do greckiego, to jest tu słowo: sarx. Dosłownie: mięso; tudzież: substancja, która pokrywa kości i
jest przesiąknięta krwią. Niezwykle to brzmi. Że Bóg wziął na mieszkanie ciało.
Mięso. Że wziął na siebie ograniczenia, które z naszym ciałem (mięsem) się
wiążą. Że wziął na siebie słabości naszej natury. By to podnieść. Ogarniasz?
Ja nie. Ale to mnie podnosi. Bo On nie chciał stwarzać
pozoru. Nie chciał „na niby”. Chciał
naprawdę. Chciał nawet wiedzieć, jak to jest się przeziębić i sobie kichnąć.
Bóg stał się mięsem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi.
My tak czasem myślimy, że On jest daleki. Często Mu się to
zarzuca. A przecież był, jest tak blisko, że już bardziej się nie da. To
pocieszające jest, bo On naprawdę wszedł w Twoje buty. Bez udawania. I
powiedział: wiem, jak Ci jest. I chce Ci
z tym pomóc. On się poniżył, żeby pomóc Ci wstać.
Zamieszkało między
nami. Dosłownie: rozbiło namiot pośród nas. Namiot w optyce Starego
Testamentu to symbol Bożej obecności, bliskości, dostępności. I wiesz co? On stał
się dla nas dostępny na full, Jego czat ma ciągle status: dostępny.
To mnie niesie. Niech poniesie i Ciebie. Że On jest bardzo
blisko i ogarnia Twoją codzienność. Jutro ruszysz w pracę, zajęcia, dramaty,
radości. A On chętnie pójdzie z Tobą. Chętnie rozbije namiot w Twojej
codzienności. Udostępnij Mu tylko miejsce. Niech przycupnie. A jak już
przycupnie, to Cię będzie błogosławił. Daj Mu szansę.
On będąc niewidzialnym Bogiem * ukazał się naszym oczom w ludzkim ciele, * zrodzony przed wiekami zaczął istnieć w czasie, * aby podźwignąć wszystko, co grzech poniżył, * odnowić całe stworzenie * i zbłąkaną ludzkość * doprowadzić do Królestwa niebieskiego. [ 2 prefacja o Bożym Narodzeniu ]
+
Komentarze
Prześlij komentarz