Niewangelia [ Homilia III Niedziela Zwykła ]






Kiedyś w seminarium, podczas warsztatów z dziennikarstwa, jeden ze znanych dziennikarzy powiedział nam, że dziś najlepiej sprzedają się informacje tragiczne. Że jak robi się okładkę czasopisma, to dobrze żeby logo było w odcieniach czerwieni (no bo kolor krwi). Że ludzie wolą w wieczornym wydaniu wiadomości słyszeć o tym, co szokuje, niż o tym, co buduje. I chyba to jest trochę prawda. Że my lubimy i często skupiamy się na tym, co złe, zamiast na tym, co dobre (proste ćwiczenie: zreflektuj, ile myśli w ciągu dnia idzie Ci w ciemne strony, a ile Twojego myślenia krąży wokół nadziei i plusów?).

A chodzi o to, żeby szukać dobra. Skupiać się na dobru. Pomimo trudnych rzeczy. Co niedziela słuchamy właśnie dobrej wiadomości: Ewangelii. Po to Jezus przyszedł, żeby nam ogłosić dobrą nowinę. Czym ona właściwie jest?

Samo słowo: „ewangelia” (z gr. evangelion) – czyli Dobra Nowina, było stosowane najpierw na oznaczanie świeckich, zwykłych spraw, takich jak: ogłoszenie zwycięstwa, czy jakiegoś wielkiego wydarzenia z życia władcy. Ten termin pojawił się potem w Starym Testamencie, niosąc z sobą wiadomość o śmierci wroga, zwycięstwie, czy nadzieję na ocalenie Narodu… W Nowym Testamencie znaczenie idzie bardziej w stronę mocy Boga, który działa w codzienności, który dotyka serca człowieka, wnętrza. Zwiastunem tej rzeczywistości jest sam Jezus. Często utożsamiany z Dobrą Nowiną.

I o tym On dziś mówi. Że przychodzi z Dobrą Nowiną do Ciebie. Z nowiną o uwolnieniu, uzdrowieniu, radości… Którą możesz przyjąć i coś z nią zrobić, jeśli tylko chcesz.

Ja myślę, że my – chrześcijanie roku 2016 – przestaliśmy trochę wierzyć w Dobrą Nowinę. Że żyjemy nie Ewangelią, a „Niewangelią”. Może trochę z powodu nas – księży – którzy czasem na ambonie głosimy nowinę potępienia i depresji, albo w ogóle o Bogu nie mówimy. Może trochę przez każdego chrześcijanina, który nierzadko jest chodzącym smętem, bo nie przyłożył Jezusa do serca. Może?

Franciszkanin, Richard Rohr, stwierdził w jednej ze swoich książek, że:


Jestem ogromnie rozczarowany, ponieważ większości religii na świecie udało się na przekór wszystkiemu, spowodować, że ludzie BOJĄ się Boga. Czy zdajecie sobie sprawę, jakie to jest przerażające i bezsensowne? W efekcie cały wszechświat staje się niebezpiecznym i groźnym miejscem, w którym nikt nie czuję się dobrze i wszyscy cierpią na paranoję (…).

Każdy, kto przeżył jakiekolwiek autentyczne wewnętrzne doświadczenie, wie, że Bóg to wyłącznie piękno, miłosierdzie i pełna akceptacja, JEDYNIE piękno, miłosierdzie i całkowita akceptacja (…). 


Ha! To jest dopiero DOBRA NOWINA. Że Bóg jest Miłosierdziem! A Jezus ciągle przychodzi z Ewangelią. Codziennie. 

On doskonale wie, jaka jest nasza kondycja. Że nam się czasem udaje, a czasem nie. Że żyjemy na ciągłej sinusoidzie, od radości, do wątpliwości. Że jest w nas wiele spraw dobrych, ale i tych bolesnych, łamiących. Że potrzebujemy usłyszeć: „hej! Jest dobrze! Przychodzę!”.
 
Ciekawe jest to, że On przychodzi z Dobrą Nowiną do ubogich. W języku biblijnym ubogi to ktoś nie tyle materialnie pozbawiony własności (choć też), ale ktoś kto nastawia swoje serce na Boga. Kto dzięki swoim brakom i bólom, może i chce Go usłyszeć. Kto czeka na ratunek od Boga. Ubogi poprzez doświadczenie swojej nędzy i braków chętnie Boga wpuści. Bo wie, że sam nie ogarnie…

Chcę Ci dziś w Imię Jezusa powiedzieć: Twoje słabości są po to, by Ci Bóg wszedł do życia. Spróbuj usłyszeć, że On Cię woła. Że chce zadziałać. Pozwól sobie na wiarę, że Bóg jest dobry. Po prostu. Że przychodzi z dobrą wiadomością: „jestem. Kocham. Wspieram. Chce dla Ciebie dobrze. Naprawdę”.


"Bóg nie kocha nas dlatego, że musi,
ale dlatego, że chce.

Bóg nie kocha nas dlatego, że jesteśmy dobrzy,
ale dlatego, że On jest dobry".

[ R. Rohr ]


Bóg jest dobry. Daj Mu się w tym tygodniu zalać dobrem. Bądź z Nim.

+

A tu jeszcze zapraszam na mój #Duchowy Shot, do tej Ewangelii:

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty