Trybik.
Jest taki nurt w psychoterapii, zwany systemowym. Patrzy się w
nim na danego człowieka, jako na element pewnego systemu (zazwyczaj rodzinnego,
ale mogą być i inne). Człowiek w rodzinie to taki trybik, element wielkiego
mechanizmu. Rodziny mają swoje sposoby funkcjonowania, patrzenia na świat, swoje
lęki i radości, rytuały. A każdy jej członek ma w niej jakąś rolę. Nawet w patologicznych
rodzinach to funkcjonuje.
Ale… jak się taki element postanowi zmienić, trochę
inaczej funkcjonować, to system wpada w szał i lęk. Robi wszystko, co może by
temu zapobiec. Bo może nastąpić totalna rozwałka. System boi się zmian, nawet
jeśli miałyby prowadzić do czegoś lepszego…
No, to wystarczy psychologicznego żargonu. Chodzi o to, że ci dzisiejsi słuchacze
Jezusa funkcjonują w pewnym systemie. Mają swoje patrzenie i przeżywanie. A oto
przychodzi On i proponuje im zmianę. I się boją. Boją się rozwałki. Boją się
głębi. Mimo, że jest to normalne, to jednak destrukcyjne…
Te ludziska próbują Jezusa zabić. Tego, który przychodzi z
propozycją dobrego, ba, nawet lepszego życia. Chcą Go zabić, bo się boją zmiany…
Ni ma rady. Jak Jezus przychodzi, to zmiana jest konieczna.
Będziesz się bać. Nie rozumieć. Wkurzać. Trudno Ci będzie wyrwać się ze starych
schematów. Będzie boleć. Ale wiesz? Warto. Bo to, że jakoś funkcjonujesz nie
jest dobre. Ty masz dobrze żyć. A nie jakoś.
Trzeba w tym Wielkim Poście zmienić system. Poszukać zmian.
Posiedzieć z Jezusem i Go posłuchać. Podjąć jakieś decyzje. Może wiesz, jakie.
Może nie wiesz. Bądź z Nim, a to pójdzie.
+
Komentarze
Prześlij komentarz