Co za żal.
Rok temu prowadziłem rekolekcje dla wspaniałej, poznańskiej
młodzieży. W większości byli to ludzie z niepełnosprawnościami, od lekkich po
znaczne. Ale nie przeszkadzało mi to specjalnie w tym, żeby im trochę
przyłożyć. Sam będąc niepełnosprawnym, miałem do tego odwagę. Może byłem czasem
bezczelny. Nie raz mówiłem im, że my czasem wykorzystujemy swoje choroby, by
nie żyć. By żerować na innych. By nad sobą się użalać. By żyć w ciągłym żalu.
To
musiało być mocne pytanie, które Jezus zadał temu
facetowi. 38 lat się chłopina męczy, a On mu wali: „chcesz z tym
skończyć? Chcesz
zdrowia? Chcesz inaczej?”. I gość musiał się z tym zmierzyć. Musiał się
siebie zapytać, czy chce wyjść z gnoju. Bo on przecież taki ciepły, co z
tego, że śmierdzi...
Mamy swoje bolączki. Masz swoje choroby. Fizyczne i duchowe.
Może – dla przykładu – kilkanaście lat siedzisz w pornografii. W masturbacji. Może
notorycznie zdradzasz męża. Może kradniesz, co jakiś czas. Może ćpasz. Może się
nad sobą użalasz, bo jest ciężko. Ale w tym wszystkim jednak… jest Ci dobrze. Bo
to, co zniewala, zniewala bo jest przyjemne. Bo nie chcesz inaczej. Nie chcesz
decyzji. Może nie potrafisz inaczej.
Jezus doskonale wiedział, że po nic nam uzdrowienie, jeśli
nie wie się, co z nim zrobić. Jeśli człowiek sam nie chce zmiany. Mądre jest
to, że Jezus nie uzdrawiał na siłę. Nigdy. Zawsze szukał chęci człowieka do
zmiany.
Pochodź dzisiaj z tym pytaniem. A w zasadzie z odpowiedzią
na nie. Czy chcesz zdrowia? Czy chcesz zmiany? Czy jesteś gotowy coś zmienić? Coś
stracić, żeby było lepiej? Bo ten gość stracił. Stracił użalanie się nad sobą i
zależności od innych. Musiał chociażby pójść do roboty w końcu. A Ty, chcesz stracić i wejść w nowe?
Uzdrowienie to proces. Potrzeba czasu. I codziennej decyzji,
że chcę zdrowia. Jezus to daje, na ile tego chcesz. Nie musisz od razu
podejmować wielkich decyzji. Wystarczy jakaś mała decyzyjka, ot taka, że przestaniesz
smęcić i widzieć w innych problem.
Idź do Lekarza. Nie bój się Mu o wszystkim powiedzieć.
To najzupełniej normalne, że z powodu strachu czujesz "motyle w brzuchu". Twoim zadaniem jest zmusić je do latania w szyku. Nie poddawaj się poczuciu lęku, poddaj się poczuciu rozkoszy. Niech to nie strach, a ufność podpowiada ci, co masz robić. Powiedz sobie: dlaczego akurat mnie miałoby się nie udać? [ J. Thiele, Zmień swoje życie ]
+
Komentarze
Prześlij komentarz