Serce na wierzchu!
Pobiegnę drogą
Twych przykazań,
gdy szeroko
otworzysz me serce.
Psalm 119
Serce (hebr. „leb”, „lebab”; grec. „kardia”) w Piśmie Świętym utożsamiane jest z sumieniem człowieka. W Biblii często rozumiane jest w znaczeniu przenośnym. Jest synonimem „środka”, bywa utożsamiane z poznaniem, czyli z rozumem. To też miejsce woli i uczuć, które wyrażają się m.in.: bólem, radością, strachem, rozpaczą czy odwagą.„Stąd też termin ten obejmuje wszelkie wymiary ludzkiej egzystencji, jest po prostu rozumiany jako całe wnętrze człowieka albo uosabia człowieka jako całość”.W ST jest też mowa o sercu Boga. Jest to „miejsce” Jego uczuć, wierności i woli. Oczywiście, nie chodzi o to, by Boga przedstawiać na sposób ludzki. Autorom biblijnym chodziło raczej o to, by zaprezentować Go w sposób bardzo osobisty i pokazać Go w całej pełni.[ ks. Jacek Molka, http://www.niedziela.pl/artykul/106177/nd/Symbolika-serca-w-Biblii ]
Tak sobie
chodzę ze Słowem, które Kościół dzisiaj podaje i próbuję zaczaić, o co z tym
Sercem chodzi. Bo przecież nie czcimy
dzisiaj Serca jako organu. Tak jak nie czcimy np. Jezusowego paznokcia. Czcimy Boże Serce jako Jego samego. Dzisiaj
chodzi o to, żeby się zachwycić tym, że On sam jest Kimś niesamowitym o
wielgachnym Sercu. Że Boże Serce – Bóg sam – to Ktoś, kto wyspecjalizował się w
ważnym fachu: szukaniu
zagubionego człowieka.
Mnóstwo
spraw nas gubi. Znane Ci jest zapewne to niemiłe uczucie, kiedy ma się
wrażenie, że się życia nie ogarnia. A Bóg
to nieogarnięcie chce ogarnąć. Obraz owiec i pasterza kryje za sobą prawdę:
Bóg szuka człowieka. Nieustannie. Wytrwale.
Konsekwentnie. I ma niezwykłą radochę, kiedy może zagubionego człeka ogarnąć szczęściem.
Gubimy się wtedy, gdy szukamy szczęścia tam,
gdzie go nie ma. Kiedy się
zapuszczamy w krzaczory pozornego nasycenia. Ile jest możliwości – sam/a wiesz.
Sam/a wiesz na jakie czasem dziwne rewiry potrafisz polecieć, żeby odnaleźć
namiastkę szczęścia. I zazwyczaj potem bardzo boli.
Spotykam wielu
ludzi zagubionych. W konfesjonale słyszę czasem takie historie, że mam ochotę
gryźć ścianę z bezradności. Normalnie, jesteśmy
mistrzami w gubieniu swojego człowieczeństwa, łaski, sensu, szczęścia, ale za
to nasz Pan jest Mistrzem w…
odnajdywaniu zagubionych ludzików.
Z Bożym
Sercem to chyba o to chodzi: że On
zawsze staje obok i mówi: ciągle jest
szansa. Nic nie jest przegrane. Wszystko jest możliwe. Boże Serce polega na
bliskości – że On jest zawsze przy Tobie i nigdy nie rezygnuje. Czyś dzisiaj prawie,
że święty, czy też totalnie zgnojony.
Bóg ma
Serducho waleczne. Bo walczy o Twój dobrobyt.
*
Ja się specjalnie
już nie jaram cudami, które Jezus czasem robi. Minęła mi już faza szukania
cudowności. Ale tak sobie myślę dzisiaj o tych cudach eucharystycznych. Jak specjaliści
badają te Przemienione Hostie, to odkrywają, że są to fragmenty mięśnia sercowego. Serca Jezusa.
I tak to z
Nim jest, że: On mi podaje swoje Serce
na tacy. W każdej Mszy. I to dosłownie. Robi to i mówi: patrz, jak jesteś dla mnie
ważny/a. Aż normalnie tak.
Bóg podaje Ci swoje Serce – samego Siebie – a Ty możesz z Nim zrobić, cokolwiek chcesz .
A jak to Jego Serce sobie weźmiesz i włożysz
w swoją klatę, to On ma radochę. I to jaką!
Czerwiec to
dobry miesiąc, żeby z tym Sercem pobyć. Posłuchać. Dać się Mu odnaleźć. Pozwolić,
żeby Jego Serce przemieniało Twoje. Po co? Po to byś się już tak nie gubił/a.
By życie było fajniejsze.
A więc: czy
pozwolisz Mu zrobić operację na Twoim sercu…?
+



szkoda że Ksiądz jest tak daleko..... dziękuje za każde słowo które pomaga i daje mi siłe by dalej żyć... proszę o modlitwę! M.
OdpowiedzUsuńomadlam i dziękuję za dobre słowo!
UsuńPS. Zapraszam do Łodzi na kawę :)