Przycupnij pod Krzyżem
J 19, 25-27
Może już to kiedyś przytaczałem, nie wiem, nie pamiętam.
Ale:
W seminarium miałem praktyki w Centrum Zdrowia Dziecka. Naprawdę,
przemożne doświadczenie, na wielu płaszczyznach. Pamiętam m.in. taki dzień, gdy
pełni entuzjazmu (bo było nas kilku), my młode kleryczki, wychodziliśmy już ze
szpitala, do domu. I przy wyjściu, a dokładnie pod kaplicą, usłyszeliśmy rozpaczliwe krzyki, słowa. To krzyczała
młoda kobieta. Pełna gniewu, rozpaczy i smutku krzyczała do Jezusa: Jak mogłeś?! Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego?!?!
I wiele jeszcze. Okazało się, że przed
chwilą, na stole operacyjnym zmarł jej synek.
W Ewangelii Maryi też
umiera Synek. Dziś jest kontynuacja wczorajszej liturgii. Mamy Maryję, która przycupnęła pod krzyżem
i w milczeniu tak przycupnęła.
Nigdy nie zrozumiem, co może czuć
matka, której dziecko umiera. A co dopiero zrozumieć Maryję. Pewnie nie było
jej łatwo widzieć, jak jej Syn – totalnie zhańbiony i upodlony – kona na
szorstkim drewnie. A ona, zamiast Bogu
wyrzucać niby to Jego złą wolę, siedzi cicho i mówi: fiat. Tak. Boli, ale tak. Nie rozumiem, ale tak.
Krzyż przyjdzie. A może już u
Ciebie jest. I można na dwa sposoby go przyjąć.
Pierwszy to taki, kiedy w
Bogu widzę oprawcę-dziada, który – nie mając nic lepszego do roboty – zrzuca
na mnie cierpienie, jest Jego prowokatorem i źródłem (co jest – oczywiście –
totalną głupotą). Mogę wtedy Boga tylko przeklinać.
Wyzywać. Wywalać Mu. Wypinać na Niego tyłek.
A mogę i inaczej.
Ten drugi sposób to przycupnięcie
z tym moim krzyżem pod Krzyżem Jezusa. I pozwolenie sobie na myśl, że On
dalej ze mną jest, że to nie On mnie dręczy. Maryja – jestem pewien – nie widziała
w Bogu Krwawego Tyrana, który chciał se urządzić krwawą jatkę. Nie. Ona wiedziała,
że Bóg jest dobry, nawet jak wszystko
się wali.
Kiedy przychodzi zmaganie, trudność, cierpienie, ból – trza szukać sił
u Jezusa. Bo tylko On może Ci je dać. Nie musisz rozumieć. Może nie
otrzymasz od razu odpowiedzi na pytanie: dlaczego?!
Ale otrzymasz siły do czekania. Czekania na zmartwychwstanie.
Bo Jezus zmartwychwstał! I pewnie, kiedy zmartwychwstał, to od razu
poleciał do Maryi, i to z wielką radością.
Matka Bolesna to Matka Zwycięska.
No. Cokolwiek dziś jest Twoim krzyżem – z tym przycupnij obok Jezusa. I
nie daj se wmówić, że On jest zły. Jest DOBRY.
+
Księże Krzysztofie,
OdpowiedzUsuńcudne słowa!
Właśnie sobie przycupnęłam cichutko...
Księżę, proszę "trzeba" nie "trza" :)
OdpowiedzUsuńPrawda,ale trudne w tych cieżkich chwilach powiedzieć "tak".
OdpowiedzUsuń