obudź się, śpiochu!



Mateusz 26, 36-42

Parę miesięcy temu mieliśmy włam na plebanię… Śpię ja sobie i o 4 nad ranem budzi mnie jakiś gwar w pokoju. Patrzę, a tu złodziej przeszukuje moje biurko. Kiedy się obudziłem i dałem temu wyraz, on uciekł. Skończyło się naprawdę dobrze, choć mogło inaczej, bo gość miał z sobą jakiś sprzęt (którym wyłamał drzwi do Caritasu)… Ja nie byłem kompletnie przygotowany na jego miłą wizytę. Tej nocy zapomniałem nawet zamknąć drzwi do swego pokoju. Spałem snem błogosławionego, w który wkroczył złodziej.

Jezus też czasem przychodzi, jak złodziej. Nie żeby mnie palnąć w łeb, ale pobłogosławić. Przychodzi niekiedy "cichaczem", inaczej niż się spodziewam czy oczekuję. I mogę wtedy spać. Mogę sobie słodko drzemać, pewny że wszystko jest O.K., kiedy jednak nie jest.

Zdanie dla mnie centralne na dziś:

(…) przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. (Mt 26, 43)

On ciągle przychodzi. Tylko my śpimy. Latamy za czymś, co nas uspokoi, a On stoi obok. Śpimy. Głośno chrapiemy. On jest obok i  Go nie widzimy. A spać, kiedy Jezus przychodzi oznacza: nie zauważać Go, odrzucać Go.

Myślę, że trzeba sobie dzisiaj konkretnie odpowiedzieć: z jakiego powodu śpię? Co mi zamyka powieki na Jego obecność w moim życiu? A mogą to być różne sprawy. Dla przykładu: myślenie o tym, co mnie czeka za chwilę. Kolejne spotkanie, sprawa do załatwienia. Albo zbytnie zafiksowanie na tym, co doczesne: kasa, przyjemności, bajery i szmery. Albo tkwienie w grzechu (o, to jest dopiero sen!). Albo w końcu jeszcze zwykłe lenistwo. Jak to u Ciebie z tym jest?

On przychodzi by Cię wreszcie uszczęśliwić. Ale nie zrobi tego siłą. On do tego Piotra w Getsemani nie przychodzi z krzykiem czy chęcią przywalenia mu w śpiącą twarz, ale z cichym pytaniem i wyrzutem: co ty Piotrek śpisz? Dlaczego choć trochę nie chcesz czuwać? Weź się ogarnij.

Trzeba wstać ze snu. Powolutku. Nie da się wybudzić od razu. Ale trzeba jednak wstać z łóżka przyzwyczajenia i bylejakości. Codziennie, małymi kroczkami, powoli. Weź codziennie daj Mu czas. Wtedy będzie dobrze.

+


Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus (Ef 5, 14)



Komentarze

  1. Pierwsze wybudzenie jest najtrudniejsze,decyzja,że trzeba otworzyć oczy i szykować się do powstania z łóżka. Tu jest podobnie,pierwszy krok najtrudniejszy,ale jeśli jego nie zrobimy to nie możemy robić kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę mi pomóc wierzyć. Proszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ufam Bogu.. Jakkolwiek bym próbowała, po prostu nie ufam. Czuje, że mnie zawiódł. Chociaż ciągle doświadczam małych cudów i przejawów, że Jest. Po prostu nie ufam. Nie ufam sobie, i Mu. Zatem jak się wyspać, jak ciągle czuwam? W moim przypadku to brak snu mnie blokuje.. Bo ciągle się muszę o coś martwić i nie mam kiedy od tego odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko dlaczego ciągle czuję, że dostaje w łeb. Wszystko się wali i nie mam już czasem nadzieji, że będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty