On ogarnie
Mt 21,28-32
Kiedyś pewien ksiądz opowiadał, jak to pojechał z
konferencją do sióstr zakonnych. Tego dnia była Ewangelia, którą dziś czytamy. No
i powiedział on zacnym siostrom, że może tak być, że zostaną one kiedyś
wyprzedzone w drodze do Nieba przez panie, które stoją przy szosach i czekają
na klientów. Ta wizja bardzo siostry ubodła. Były wzburzone. Jedna z nich wręcz
rzuciła z pretensjami, że jak to tak: ona całe życie oddała Bogu, zrezygnowała
z tego i owego, pracuje dla Niego, a ta pani przy ulicy „zażywa rozkoszy” i
będzie mimo to świętsza?! Ano, może tak być.
Zadziwia mnie ta Ewangelia dzisiaj. Że Bóg tak na mnie patrzy: zawsze we mnie wierzy i nie odrzuca. Nawet jeśli
ja już w siebie nie wierzę, On wierzy nadal.
Oczywiście, to Słowo
nie jest zachętą do hołdowania swoim słabościom i żądzom. Bo to byłoby
głupie strasznie. Chodzi tu o to, że On
zaprasza Cię do pracy nad sobą, do rozwoju, do życia na poziomie, ale kiedy Ci
to czasem nie wyjdzie, to nie skreśli Cię z tego powodu. Bo Bóg ma jakąś taką
wielką słabość do grzesznika. Jezus w tej historii zdaje się chwali tego, który
wyraził szczerze swoją słabość, ale potem wziął i się nawrócił. Natomiast, gani
tego, który żyje pozorami. On nie chce
od Ciebie życia w fałszu, w pozornej świętości. On chce byś Mu wszystko
wyrzucał „kawa na ławę”.
Ratzinger rzekł:
„(…) ludzie, którzy
cierpią z powodu grzechów i tęsknią za czystym sercem, są bliżsi królestwu
Bożemu niż rutyniarze kościelni, którzy widzą w Kościele jedynie aparat, ale
których serce jest obojętne na wiarę”.
No kapitalne! O to chodzi. Żeby tak z Nim żyć. Nie w rutynie
i w skostnieniu, ale w gorącej relacji: ja – On.
Może dzisiaj jestem jak taka prostytutka na ulicy. Sprzedaję
swoją wolność, puszczam się w grzech, ciągle padam, ciągle nie wychodzi. Może
żyję w jakiejś wielkiej ciemności i nawet w lustro boję się spojrzeć. Nawet
jeśli tak dzisiaj jest, to trzeba spojrzeć
w Boże Miłosierdzie: w Twarz Chrystusa, który mówi mi: „z ciebie jeszcze coś
będzie, no weź wstań!”.
No, to sobie dzisiaj z Nim porozmawiaj o tym. Ale szczerze.
Weź Mu się nie bój tego pokazać. On ogarnie.
+
Dziękuję. Zbudowało mnie...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zbudowało mnie...
OdpowiedzUsuńDziękuję, za ten post :-)
OdpowiedzUsuń