ej, wyłaź z grobu!
Jako kleryk miałem praktykę w warszawskim
Centrum Zdrowia Dziecka. Pamiętam szczególnie jeden dzień. Kiedy wychodziłem ze
szpitala i mijałem kaplicę, która znajduje się niedaleko głównego wejścia, usłyszałem
krzyki, które z niej dobiegały. Krzyki pełne rozpaczy i wyrzutów: „dlaczego?! Dlaczego
mi go zabrałeś?! Dlaczego?!”. Krzyczała to pewna dziewczyna, której przed chwilą
zmarł mały synek, który przechodził operację serca. Nie udało się… Ten krzyk
pełen rozpaczy, który dochodził z kaplicy do dziś brzmi mi w uszach.
Sądzę, że każdy z nas jest po trosze jak ta dziewczyna – doświadczamy różnego
rodzaju rozpaczy, doświadczamy różnych
grobów, które sprawiają, że chce się czasem krzyczeć w niebogłosy. A ta dzisiejsza
liturgia, Bóg poprzez nią pokazuje: jest
na to rada, grób nie jest końcem, cierpienie nie ma ostatniego słowa! Jezus zmartwychwstał! – a skoro tak, to
jest szansa dla mnie, który doświadczam grobu. Ciemność, której doświadczam
nie ma prawa nade mną panować!
Weź zapytaj się siebie dzisiaj: Co jest moim grobem, w którym żyję, a z
którego warto byłoby w końcu – dzięki Jezusowi – wyjść? Co sprawia, że nie żyję w pełni? Co mi
odbiera życie? Dla przykładu: różnego rodzaju grzechy, w tym nałogi. Śmierć
kogoś bliskiego. Rozwód. Porzucenie. Samotność. Ludzkie niezrozumienie – w to i
w multum innych spraw Jezus chce wejść
dzisiaj ze swoim światłem, ze swoim zmartwychwstaniem i powiedzieć Ci: „nie bój
się! Jestem od tego silniejszy i chcę Ci pomóc!”.
Kiedy myślałem nad
homilią i rozmawiałem o tym z jedną znajomą, studentką, ona zapytała: „mogę ci powiedzieć, co bym chciała usłyszeć?”. I na to swoje pytanie odpowiedziała kapitalnie:
Że On jest silny dla mnie. Że
jestem dla niego tak wyjątkowa, że On dla mnie pokazuje, że z Nim i w Nim mogę
wszystko. Że po ludzku to jest nie do wyobrażenia. To jest do doświadczenia. I
że mam uczyć się właśnie od Niego i przez Niego doświadczania miłości Boga. I
to doświadczanie jest przejściem z tej ciemności do światła. Z tego mojego syfu
i grzechu do tej ogromnej miłości. I że to się nie udaje tak od razu. Że "miłość
cierpliwa jest, łaskawa itede" i że wymaga mojego powiedzenia „tak”, podobnie jak
On powiedział jakże bardzo po ludzku trudne „Tak” na krzyżu.
Chcesz żeby On Cię już dziś wyciągnął
z grobu? Powiedz Mu: tak! Choćby zaraz. A On zadziała.
Daję Ci gwarancję.
+
Piękne słowa.
OdpowiedzUsuńWitam,pozwoliłam sobie na kilka zdań,mam nadzieję ,że z racji moich lat dopowiem w tym temacie . Życie składa się z dobrych i kiepskich dni,jednak zawsze pamiętam o tym,że 365 razy na kartach Biblii Pan Bóg powtarza "Nie lękaj się".
OdpowiedzUsuńDlatego moje Tak zawsze w trudnych chwilach pomaga mi przetrwać i cieszyć się z każdej opcji,bo wiem o tym .....
Bóg chce nas obdarzyć wielkim darem swojej Miłości. Miłość to dobro a więc wszystko co się dzieje jest dobrem dla mnie ,choć po ludzku ktoś może powiedzieć ...biedna kobieta......Pozdrawiam
Bardzo pięknie powiedziane💕
OdpowiedzUsuńTrzeba wierzyc w Boga na 100% ....zeby zmniejszyc bol po smierci bliskiej osoby ,
OdpowiedzUsuńwtedy ten bol bedzie taki krotki jakiego doznala Maryja po smierci Jezusa ...mnie moja
Mama, Ojciec przekazli we snie , ze jest im tam dobrze ,,moj bol byl krotki
za to wciaz mam po nich piekne wspomienia.... zycze wszystkim zrozumienia naszej ziemskiej
wedrowkii. Pieknie piszesz Krzysiu , pozdrawiam.