Bóg nie jest samotny cz. III.
Mamy z Nim problem. Oczywiście, wierzymy, że istnieje, ale
jakoś trudno nam Go uchwycić. Wiemy, że Trzecia Osoba Trójcy nazywana jest
Duchem Świętym i często na tym się nasza wiedza, a może i zachwyt, kończy. A warto trochę się z Nim
„zaprzyjaźnić”. Poznać.
Ducha Święty w Biblii pojawia się stopniowo. W Starym
Testamencie nie znajdziemy świadectwa o osobowej naturze Ducha Świętego,
ale Biblia za to mówi o Bożym Duchu, który działał w stworzeniu
świata i w historii narodu wybranego. On był obecny i działał
w ludziach Starego Przymierza (królowie, prorocy, sędziowie), ale i w
całym Izraelu. W Starym Testamencie widać więc znaki Jego obecności. To tak
jakby zszedł na drugi plan, żeby ukazać się w przyszłości.
Duch Święty już jako Osoba pojawia się w Nowym Testamencie.
On, a zarazem cała Trójca pojawia się na kartach Pisma Świętego chociażby w
Ewangelii świętego Marka:
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie». (Mk 1, 9-11).
Duch Święty ma swoje szczególne zadanie. Jezus określa Go
mianem parakleta czyli kogoś, kto wezwany, przychodzi na pomoc. To ktoś, kto jest
dobry w przekonywaniu. W scenie chrztu Jezusa towarzyszy On Ojcu, który mówi o
swoim Synu jako o ukochanym. Inaczej pewnie by się nie dało. Ta komunia, o
której wspominałem we wcześniejszych wpisach, dokonuje się zawsze w komplecie. Kiedy Ojciec mówi
do Syna, że Go kocha, Duch to potwierdza.
I podobnie jest z nami. Duch Święty jest naszym pomocnikiem
w tym, żeby uwierzyć w Bożą miłość. My mamy problem z
wiarą w Bożą miłość. On – Duch – pomaga nam tę miłość przyjąć. Jeśli więc masz
trudność, żeby uwierzyć w Bożą miłość i obecność w Twoim życiu, wołaj do Ducha.
Niech Ci pomoże. On jest ekspertem w miłości, bo widzi, jak kocha się Ojciec w
Synu, Syn w Ojcu, a On sam kocha ich Oboje. Duch jako „przekonywacz”, przekonuje
dobrze, bo mieszka w nas, w naszym sercu, czyli w samej głębi naszego jestestwa.
Pismo Święte tak o tym mówi:
Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale (Rz 8, 16-17).
Duch Święty – w teologii określany jako dar dla Kościoła –
jest Dawcą wielu darów, których potrzebujesz. Myślę sobie, że
szczególnie dziś, kiedy świat jest niesamowicie zakręcony, pogubiony, pogrążony
w ciemności, w smutku.
Bóg nie przychodzi ze swoimi darami, bo
nie ma co z nimi robić. Nie. Przychodzi po to, by Ciebie – tak konkretnie –
uczynić szczęśliwym, by doprowadzić do zbawienia – czyli wolności.
Duchowe Dary.
Dar mądrości – w Biblii mądrość to nie tylko spełnianie
przykazań. Jest ona utożsamiana z
miłością, z samym Bogiem. Być mądrym to znaczy: przestrzegać tego, co mówi Pan.
Ten dar pomaga odróżnić dobro od zła, prawdę od kłamstwa, miłość od nienawiści.
Mądrość Boga ma pomóc w dojściu do Niego samego. Tak na co dzień, ten dar może
przejawiać się w takich sprawach jak: rozwaga, przezorność, wiedza,
stanowczość, inteligencja. Dar mądrości jest Ci potrzebny, żebyś się nie
zagubił w mnogości propozycji, które stawia Ci świat. Codzienność przecież kusi Cię mówiąc: popatrz, tu jest dobrze, to jest dopiero bóg! Mądrość pomaga
rozeznać, czy przypadkiem nie masz w życiu jakichś fałszywych bożków. Te
fałszywe bożki nie mogą doprowadzić do pełni życia. A przecież o pełnię życia
chodzi; chwałą Boga jest dopiero ten, kto żyje w pełni, prawda?
Dar rozumu – Bóg dał nam rozum, żeby z niego korzystać. Obok
poznania intuicyjnego (czuję, że ona przeżywa to i to) jest jeszcze to
racjonalne, oparte na wiedzy, wymagające wyciągania wniosków. Nie da się
obracać w codzienności bez używania rozumu. Posługiwanie się rozumem pomaga nam
podjąć właściwe decyzje, wybory. Rozumne działanie to takie, które uwzględnia Twój cel ostateczny: Boga. Ten dar Ducha Świętego pomaga ustawić priorytety –
co jest najważniejsze w moim życiu? Co pomaga (albo i nie pomaga) mi skupić się
na Bogu, na relacji z Nim? Jeszcze jedna ważna sprawa: dar ten pomaga rozpalić
naszą miłość. Żeby kochać lepiej, trzeba to coś, tego kogoś widzieć jasno i do
końca. Rozumem możemy dojść do tego, jak wielki i dobry jest Bóg i że jest
warty kochania. Dar ten też pomaga umocnić naszą wolę w kochaniu Go,
szczególnie w chwilach kiedy wydaje nam się (emocjonalnie) że Boga nie ma.
Każdy z nas ma takie chwile kiedy jest nam strasznie ciemno, bardzo smutno w
relacji z Nim. Duch Święty wtedy – przychodząc z darem rozumu – przekonuje nas,
że nie jest tak źle. Że nam się tylko wydaje, że Go nie ma.
Dar rady – pomaga nam usłyszeć i poddać się natchnieniom
Ducha Świętego w konkretnych przypadkach, które wymagają podjęcia ważnej
decyzji, opierając się na swoim doświadczeniu. Są przecież takie chwile, kiedy
trzeba podjąć szybką – i właściwą – decyzję. Kiedy nie ma za wiele czasu na
namysł. Wtedy On przychodzi i mówi: a weź zrób to i to; to rozwiązanie będzie
dobre! Tu przypominają mi się słowa Jezusa o Duchu: Kiedy was wydadzą, nie
martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam
podane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego
będzie mówił przez was. W chwilach ciężkich On po prostu radzi. On widzi więcej
i dalej niż my. Dar rady ma swój konkretny wymiar: bo za natchnieniem, myślą,
inspiracją idzie zawsze jakieś konkretne działanie. Warto wołać o ten dar żeby
nie tracić czasu na niepotrzebne akcje!
Dar męstwa – nie tylko dla panów. Człowiek mężny to taki,
który jest uduchowiony, odważny. Który dąży do tego, co szlachetne. Ten dar to
jest „ryzykowny” i wymagający dar. Bo on pomaga człowiekowi dokonywać ofiar w
swoim życiu. Na jakimś małym polu (oddanie swoich frytek głodnej dziewczynie),
i na dużym - aż po ofiarę z życia. Dar ten pomaga wyjść poza własny egoizm, poza
obręb własnego życia. Dar męstwa pomaga osiągnąć tzw. „trudne dobro”. Są takie
wyzwania w Twoim życiu, które trudno spełnić, ale nie są niemożliwe. I jeszcze
coś. Dar męstwa pomaga odważnie świadczyć o Bogu. Wyjść naprzeciw ludzkim
uprzedzeniom, wyobrażeniom, opiniom i świadczyć, że mój Bóg jest wielkim
Bogiem, który wyzwala. Który naprawdę działa.
Dar umiejętności – wiara to bardzo szeroka rzeczywistość.
Dar umiejętności pomaga tę wiarę konkretyzować; pomaga człowiekowi dostrzec ślady Boga w samym
sobie, w drugim człowieku, w świecie, w codziennych wydarzeniach. Dar ten daje
umiejętność patrzenia na świat oczyma Boga. Może masz takie doświadczenie, że
to, co codzienne, Ci nie wystarcza. Może nawet czasem nudzi, „mdli”. Twoje
serce pragnie czegoś więcej ponad to, co jest tu i teraz. Boga pragnie, mówiąc
prosto. Św. Augustyn powie, że nasze serca mogą się uspokoić na 100 % dopiero
wtedy, gdy znajdą Boga. Dar umiejętności pomaga Go szukać w tym, co codzienne,
może szare, ale zawsze ważne.
Dar pobożności – nie chodzi tu o to, że Duch Święty pomaga
nam pobożnie skrzywiać główkę na modlitwie. W pobożności chodzi o to, żeby
twoje życie było „po-Bożemu”. W pobożności chodzi o relację. Na nic Tobie i
Bogu wierne wypełnianie praktyk, klepanie litanii, jeśli w tym wszystkich nie
masz gorącej linii z samym Bogiem, jeśli nie jesteś z Nim „na Ty”. Relacja z
Nim polega na szczerości, normalności, otwartości serca. Być więc pobożnym
znaczy: Być z Bogiem. Musimy codziennie podejmować wiele decyzji: jaką kawę
kupić, z kim się spotkać, co przeczytać. Decyzja musi również zapaść w mojej
wierze: czy wybieram Boga sercem, czy też ustami? Dar pobożności pomaga Boga
kochać. Prosto. Pomaga również przyjąć Jego miłość.
Dar bojaźni Bożej – i ponownie zacznę od negacji: tu nie
chodzi o to, że Ty Boga masz się bać. Jaki byłby w sens w kochaniu Go, gdybyś
drżał ze strachu? Nie da się zbudować żadnej relacji opartej na strachu czy
lęku przed kimś. To jest patologia. Dar bojaźni Bożej obdarza wytrwałością w
trwaniu przy Nim. Pomaga też ustawić się we właściwej optyce patrzenia by zadać
sobie pytanie: a jak by moje życie wyglądało, gdybym nie miał łaski wiary, nie
uczestniczył we Mszy Świętej, nie spowiadał się? Warto się samego zapytać, jak by to było… W bojaźni chodzi o zdolność do
posłuszeństwa. Oddania lejców w dłonie Boże. Przyznania się, że Ty, Panie,
wiesz lepiej. Często wydaje się nam, że wiemy jak kierować życiem. Nie jest to
jednak prawda. Mamy ograniczone patrzenie. On wie lepiej. Bojaźń Boża to też
podjęcie odpowiedzialności wynikających z tego, że jestem chrześcijaninem. Mam
tu na myśli przykazania, postawę wobec ludzi, konieczność ciągłego nawracania
się. Bojaźń to też takie zwykłe przyznanie się: Boże, jestem grzeszny, nie
radzę sobie, pomóż. Dar ten pomaga stanąć w prawdzie. A kto staje w prawdzie,
jest wolny…
Zamiast zakończenia.
Chcę zostawić Cię z jedną
myślą: jesteś zaproszony do wejścia w relację z Trójcą Świętą. Oni –
czyli Syn, Duch i Ojciec – nie zamykają się w jakimś bunkrze, nie chcąc nikogo
dopuścić do siebie. Nie… Jest taka ikona Rublowa, przedstawiająca Trójcę
Świętą. Kontemplując ją można zauważyć, że z przodu ołtarza jest prostokąt (to
symbol całego świata). To jest nasze miejsce. Przy stole Trójcy jest miejsce
dla nas. W tej dynamice miłości jest miejsce dla nas.
Powinieneś każdego dnia usiąść przy stole Trójcy, bo
jesteś zaproszony do uczty, do radości, do spełnienia. Już tutaj na ziemi.
Nie trzeba czekać na śmierć, żeby żyć z Trójcą. Można Jej towarzystwa
doświadczać na co dzień. Jak to robić? Po prostu, modlić się. Rozmawiać z Nimi.
Uczestniczyć w życiu Kościoła. Jeśli dasz szansę Bogu, to On na nią odpowie.
Dalej więc, nie ma co czekać!
Komentarze
Prześlij komentarz