Wybór bliskości. [ X N Zwykła, Mk 3, 20-35 ]





Znasz na pewno ten stan. Zakochania. Kiedy świat Ci wiruje. Kiedy robi Ci się kolorowo, bo nagle pojawił się ktoś wyjątkowy. Niesamowite doświadczenie, które warto przeżyć. Szczerze polecam. Bo jest ważne. Potrzebne. Bez względu na stan, w jakim żyjemy. Kiedy jesteśmy zakochani, wszystko schodzi na dalszy plan, a w centrum staje TA osoba. Chcemy w sumie jednego: bliskości tej osoby.

I Bóg chce Twojej bliskości, bo jest w Tobie rozkochany. Na zabój. Bo poszedł aż na krzyż. Bóg chce być blisko Ciebie, Twojego życia i tego, co w nim się zawiera. Obojętnie, czy ześ grzesznik, czy święty.

Z tą naszą bliskością z Bogiem różnie bywa. Dzisiejsza Ewangelia znakomicie pokazuje, jak to może wyglądać. Mamy w niej ludzi, dla których Jezus – na dłużej czy krócej – stał się centrum dnia.

Pierwszą grupę stanowią ci, którzy idą za Nim już od jakiegoś czasu i widzą, co robi i czyni. To ci tacy zakochani. Zapatrzeni w Niego. Czują i wiedzą, że Jezus to ktoś więcej niż prorok; coś ich do Niego ciągnie. Ludzi tych jest wiele. Ewangelista pisze, że był taki ruch w chałupie, gdzie się zatrzymali, że nawet nie mieli czasu na obiad… To jest taki rodzaj bliskości z Bogiem, w którym uznajesz, że Go potrzebujesz. Idziesz za Nim. Chodzisz do tego reńskiego kościoła, bo wiesz, że Go potrzebujesz, bo doświadczasz, że On daje moc. Bo może w Nim jesteś zakochany/a. To jest bliskość, która uznaje potrzebę Boga.

Druga grupa ludzi to faryzeusze, którzy stawiając Jezusa w centrum swoich jadowitych słów, chcą Mu dokopować i Go pogrążyć. To jest takie bycie z Bogiem, w którym chce Mu się wytykać błędy, że „Panie Boże to nie tak ma być”, „nie tego się spodziewałem”, „a głupi jesteś”, „nie rozumiesz mnie”. Tak się z Bogiem być nie da, kiedy widzi się w Nim wroga. Jezus mówi, że taka postawa to grzech przeciw Duchowi Świętemu, którego nie da się opuścić, bo tego nie chce człowiek. Faryzeusze widzieli w Jezusie opętanego, samego diabła. Zamykali się na prawdziwą bliskość, za którą na pewno tęsknili. To ich zamknięcie na Niego powoduje powolną śmierć, w grzechu. To taka niezgoda na to, żeby mi Bóg życie przemeblował – by się żyło mi lepiej, niż do tej pory. Bo ja przecież wiem lepiej.

No i grupa trzecia – rodzina, która przybiera rolę strażnika Jezusa… Wyrażenie: „Jego bliscy” to grecka fraza hoi par'autou, która została użyta na określenie krewnych Jezusa (inni tłumaczą: „jego rodzina", „jego krewni"). Jego ludzka rodzina chciała przejąć nadzór nad Jezusem, ponieważ czuła się zaniepokojona jego postępowaniem. W niektórych rękopisach zastąpiono nawet te słowa, i tekst brzmi: „uczeni w Piśmie i inni" - najwyraźniej chciano w ten sposób osłabić szokujący charakter incydentu, w którym przeciwko Jezusowi występują krewni (w tym także Maryja). Ci, którzy z Nim na co dzień żyli, nagle przestają Go totalnie rozumieć. Nie mieści im się Jezus w głowie. No bo przecież miał być taki, jakiego Go chcieli. Miał siedzieć w domu i robić krzesła.

A w jakim miejscu w relacji z Jezusem dzisiaj się Ty znajdujesz? Warto się dziś o to zapytać. Relacja z Bogiem to ciągła stawanie się, które podlega rozwojowi. Jak więc jest dzisiaj z Tobą? Czy jesteś z Nim choćby nie wiem co i ciągle Go odkrywasz – nawet kosztem własnego komfortu; czy jesteś może na Niego wkurzony i zamykasz się na Jego moc; czy może też wydaje Ci się, że trzeba Mu podyktować warunki, jak to On ma Ci w życiu działać?


MIST: Ci wszyscy ludzie, z tej Ewangelii, ciągną do Niego, pragną Jego obecności, nawet jeśli źle do Niego podchodzą… Wiesz, możesz dziś Boga nie rozumieć. Za coś się na Niego wkurzać. Może żyjesz w jakimś życiowym błędzie, zaślepieniu, które sprawia, że według Ciebie Bóg źle działa.  

Dziś chodzi o to, żeby wejść w bliskość z Bogiem na Jego warunkach, nie Twoich. Według Jego myślenia, nie Twojego. 

Pomaga w tym wszystkim świadomość, że Jezus na tych, którzy za Nim idą, którzy dziś dla Niego w tym kościele są, patrzy i mówi: „Aga to moja siostra, Tomek to mój brat... bo mnie rozumie. Bo mnie słucha. Bo umie się dla mnie zatrzymać. Bo spełnia Moją wolę, czyli chce realizować Mój plan szczęścia. Bo potrafi nawet zmienić swoje  plany, jeśli tego wymaga Moje Słowo”.  

Jak to wszystko zrobić, ogarnąć? A no nie ma prostszych sposobów, jak pogadanie z Nim. Modlitwa. Posiedzenie se dzisiaj z tą Ewangelią. Zamyślenia się, czy może jestem dziś faryzeuszem, który powtarza ciągle, że "ja wiem najlepiej i już!", czy może tym kimś z jego bliskich, którzy wymagają żeby Jezus był taki, jaki oni chcą; albo może dziś jest mi bliżej do tej docelowej grupy – ludzi w Niego zasłuchanych, którzy potrafią postawić życie na Jego kartę. 

Pamiętaj, Bóg nie chce dla Ciebie szkody. Chce życia. Bycie z Nim, ta bliskość, prowadzi do pełni. Do spełnienia Jego Woli, czyli Twego szczęścia. Może nie być łatwo, ale warto. Do Ciebie dzisiaj należy wybór, co z tym zrobisz. Ważne, że On czeka. Że pyta Cię dzisiaj, jak Adama: „gdzie jesteś? Gdzie latasz? Gdzie Cię ciągnie?”. I czeka cierpliwie na Twą odpowiedź.

Odpowiedz Mu. Nie bój się.

/ +


Komentarze

Popularne posty