Żyj na pełnej petardzie!




Nie poznałem go osobiście. Nie zdążyłem. Ale, rozmawialiśmy kiedyś przez telefon. Pamiętam bardzo dobrze tę rozmowę… Byłem diakonem. Parę chwil przed kapłaństwem. I zadzwoniłem do niego, tak o, pogadać. Powiedział mi wtedy, między innymi: „Księże! Niech się ksiądz nie da stłamsić tej kościelnej machinie. Niech się ksiądz nie zatrzymuje. Niech ksiądz będzie sobą”… Potem jeszcze parę słów o jego niepełnosprawności i mojej niepełnosprawności… I żeśmy się wzajemnie zainspirowali. Wczoraj ks. Jan zmarł. Ale teraz to on żyje na jeszcze większej petardzie.

Te czytania w ostatnich dniach pełne są grobu. Codziennie jest o grobie. No ile można?! Ale grób to tylko przystanek w tych czytaniach jest. Jezus jest już poza nim. Poza grobem jest mnóstwo ruchu: Jezus lata w tę i we w tę, Apostołowie latają, kobiety latają. Jest normalnie życie…

I dziś myślę o tej Marii. Stała przed grobem. I ryczała. Ale potem zmieniła nastawienie, bo zobaczyła, że o nie grób chodzi. Że Jezus jest. Można w relacji z Bogiem siedzieć w grobie, i ciągle smęcić. Można też popatrzeć poza grób. Poza smutek. I wylecieć na pełnej petardzie.
 
Każdy z nas doświadcza w swoim życiu śmierci – tej dotyczącej kogoś bliskiego lub sąsiada; lub też jej znamion – choroby, słabości, smutku… śmierć dotyka każdego z nas. I Ty pewnie czasem stajesz nad grobem i płaczesz – jak Maria Magdalena. Czy to jest koniec?! Czy na tym się wszystko kończy?!

Nie. Ponieważ za każdym grobem znajduje się Ten, który sam z niego powstał – Jezus. On zmartwychwstał. On żyje. On rozbija każdy grób, także Twój. On jest silniejszy od śmierci i wszelkiego smutku. 

Ta Ewangelia zachęca do wiary w to, że istnieje coś więcej niż smutek i ból spowodowany śmiercią. Że jest Ktoś, kto jest od tego silniejszy. Zmartwychwstanie Jezusa – którego okoliczności opisuje każdy z Ewangelistów – jest krokiem Boga w stronę człowieka, który mówi: ja Ci pomogę, ja przemienię Twoje łzy w radość, Twoją śmierć w życie...
Szukać Boga w doświadczeniu śmierci, w grobie, w tym doświadczeniu, które mówi, że Bóg umarł, jest miejscem, gdzie trzeba szukać Boga. I można Go znaleźć. Bo On jest obok grobu.

Jak możesz wejść w to doświadczenie zmartwychwstania w Twoim życiu? Modlić się. Czyli co? Pójść przed Tabernakulum i pobyć z Jezusem. Opowiedzieć Mu o swoich doświadczeniach, które okrywa śmierć: choroba matki, Twoje wątpliwości, co do wyboru powołania, samotność. Wtedy też usłyszysz Jego głos, jak Maria, który wypowie Twoje imię z czułością – z tym zaś przyjdzie pokój. Może nie od razu zrozumienie sytuacji, ale pokój i pewność, że On po prostu jest.

Dla Boga ważne jest życie człowieka. Bóg nie stworzył nas do śmierci, ale do życia. Po to też Jezus zmartwychwstał – by pokazać Ci, że zależy Mu na Twoim życiu i chce je dać Tobie na zawsze – przy sobie, w Niebie.

… 

Jak się człowiek spotka z Jezusem, tak na serio, to aż chce się żyć. Chce się żyć na pełnej petardzie, pomimo tego, że czasem – tak po ludzku – prochu (energii) nam brakuje…

Ale On jest. Jest Zmartwychwstały.


Zmartwychwstały objawia się tylko temu, kto kocha. Maria Magdalena jest grzesznicą, która Jezusa głęboko umiłowała, kobietą z pasją. Jej żarliwa miłość była tym warunkiem, który pozwolił jej zrozumieć zmartwychwstanie. Poza tym Maria jest tą samą kobietą, z której Jezus wypędził siedem demonów. One nękały jej duszę i doprowadziły ją na skraj rozpaczy. Dzięki spotkaniu z Jezusem została uzdrowiona, jej rozpacz przemieniła się w głębokie zaufanie, a w swym rozdarciu odnalazła prawdę o tym, że jest kochana. Czując się zaakceptowaną i kochaną, wyczuła jednocześnie swą nienaruszalną godność. [o. J. Pierzchalski SAC ]

+

Komentarze

Popularne posty