Boże - gdzieś Ty mi polazł?!
Mateusz 9,14-17
Życie składa się ze zmian. Wybór stagnacji i siedzenie w znanym mi tylko sosie nie jest zbyt
rozwojowe. Jak się idzie za Jezusem to też trzeba się przygotować na to, że zmiany będą. Że żeby smakowało mi
wino Jego nauki (i dało przy tym radość, której szukam), to muszę sobie zmienić
bukłaki w sercu. To muszę otworzyć się
na NOWE.
Jezus ma różne sposoby,
jak nas odnawiać, jak nas ożywiać. To, co On robi w moim życiu, może już
niezbyt pasować do Ciebie. I dobrze. Bo tylko On zna serca swoich ludzi. Tylko
On zna najlepiej Twe serducho.
Ale czasem te Jego sposoby
bolą. Bo czasem Bóg musi mi odejść. Jakby odsunąć się w cień. Przychodzą
takie chwile, że się człowiek łapie za
głowę i wyje: „Boże, gdzieś Ty mi polazł?!”. I mimo, że te chwile bolą, to
są dobre. Bo wtedy trzeba Go szukać, ale może w inny sposób niż do tej pory.
Nie znajdziesz poza
Jezusem lepszego wina. Poza Jego Słowami – no nie ma nic lepszego. Jeśli
masz tak dzisiaj, że On Ci gdzieś odszedł – trwaj, szukaj, walcz, zmagaj się,
wołaj, módl. Cokolwiek. Bądź z Nim nawet jak się wydaje, że Go nie ma. On
ogarnia.
+
Post jest znakiem wychodzenia ze smutku, jeśli towarzyszy nam świadomość osłabienia naszej relacji z Bogiem. Kiedy pozwalam Bogu na to, aby ingerował w moje życie porządkując je, podejmuję post. To jest czas ubogacania się Bogiem przez otwarcie na Niego. W tym celu poszczę, aby otworzyć się na Pana, dopuścić Go do wszystkich miejsc, które od jakiegoœ czasu były na Niego zamknięte, zablokowane, w których stawiałem opór jego Słowu, Jego łasce, Jego miłości.
Kiedy poszczę, wyrażam mój żal za popełnione grzechy, a równocześnie wyznaję moją całkowitą zależność od Boga. Jest wyrazem naszej pokory i szukaniem tego, co jest pragnieniem Boga, nie moim. To czas porzucania mojej woli, a przyjmowania Bożej [ o. J. Pierzchalski SAC ]
Komentarze
Prześlij komentarz