Nie bądź głupek!



Łukasz 12,13-21

Rzadko mi się to zdarza, ale czasem się zdarza, że mam większe pieniądze w portfelu. Takie na własne wydatki. I zauważyłem pewną – niepokojącą – prawidłowość: że jak są, to ja się czuję bezpieczny. A jak ich ubywa, to we mnie narasta niepokój. Nie w sensie, że nie wydoje do „pierwszego”, ale jakiś taki nieokreślony. A jak ich nie ma w ogóle, to ten niepokój przechodzi w stan poczucia zagrożenia. Dziwne to.

To mi pokazuje, jak łatwo wpaść w iluzję: że kasa, rzeczy itp. dają pełne zabezpieczenie. Łapię się na tym, że to tylko iluzoryczne zabezpieczenie. Bo życie nie zależy od ilości zer na koncie. Jego jakość nie mierzy się marką, którą mam wybitą na metce spodni.

Materialne sprawy same w sobie są dobre. Ale źle wykorzystywane, dają iluzję bezpieczeństwa.

Dziś weź popatrz, jak to u Ciebie z tym jest. Czy się za bardzo nie zafiksowujesz na kasie, markach, fejmie, rzeczach. Czy to Cię czasem nie zniewala.

Jezus chce Twojej wolności. I mądrego życia. Ale, jak się w pełni oddajesz „dostatkom” toś głupek. Głupek, bo ufasz, że one dadzą Ci to, co tylko On może Ci dać. A Jezus nie chce byś był głupek. On chce byś był mądry. I dobrze żył.

*

Poznałem ludzi, którzy mają wiele, a są w tym bardzo wolni. Ale i takich, co mając wiele, żyją jak w kajdanach. I odwrotnie: spotkałem ludzi uboższych materialnie, a zadowolonych; oraz takich, którzy w ubóstwie nieźle zgorzknieli, bo tak mocno innym zazdrościli.
Wszystko jest sprawą serca. Tego, jak do tematu się podchodzi.

*

Wiesz, czasem robię sobie takie ćwiczenie. Myślę o śmierci. Mojej śmierci. Ona przecież kiedyś przyjdzie. Może jutro, może za 30 lat. I nic mi nie będzie po stówce, którą mam teraz w portfelu (a o którą tak się martwię), czy po Guccim, którym lubię się spryskać. Olśniewa mnie wtedy, że rzeczywiście liczy się coś więcej: serce i to, co ja tam napakuję. Bo serce wezmę ze sobą do wieczności. Perfum już nie. Śmierć to uwolnienie od chciwości i zachłanności i żeby potem nie bolało za bardzo, warto już teraz się uwalniać.

*

A po co? Żeby widzieć lepiej Jezusa. Żeby moja i Twoja zachłanność, łapczywość, nie przysłoniła tego, co najważniejsze. Żeby niepokój o rzeczy nie zabił mi Jezusa, który przychodzi  by pokój mi dać. Codziennie. No. Myślę, że warto.

To, co posiadam, zarówno z dóbr materialnych, emocjonalnych, jak: miłość człowieka, przyjaźń, jeśœli jest w tym jakiś stopień "zachłanności" może wprowadzać w zapomnienie o dobrach duchowych. Chciwość sprowadza na ludzi napięcia, podziały, spory, nieuzasadnione podejrzenia co do legalności zdobytego majątku. Niektórzy w takiej sytuacji przestają się rozumieć, kończy się przyjaźń ponieważ ktoś się wzbogacił, a "ja tego nie posiadam". Sąsiedzi, znajomi, którzy spędzali razem niemal każde wakacje, nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie mają, jak dotychczas, wspólnych tematów do omówienia. Posiadanie dóbr materialnych wymusza konieczność ich zabezpieczenia. Jest to ważne, a nawet konieczne. Z drugiej jednak strony, przed człowiekiem otwiera się perspektywa pomnażania tego, co zdobył, lub konsumpcji tego, co zgromadził, jak mówi Ewangelia: "odpoczywaj, jedz, pij i używaj".
To, co posiadam, zarówno w wymiarze dóbr materialnych jak i emocjonalnych nie może mnie posiadać. Troska o to, co doczesne, powinna być równoważona staraniem o to, co jest życiem wiecznym. W mądrości używania dóbr na tej ziemi, zawiera się rozsądne traktowanie dóbr materialnych. To nie bogactwo ma posiąść człowieka, lecz człowiek powinien mieć władzę nad tym, co zgromadził. Wydaje się, że człowiek odpoczywa, gdy duchowo się wzmacnia, pogłębia. Należy uwzględniać to, czy, a tym samym, w jaki sposób odpoczynek, jedzenie, picie i inne przyjemności, mają wpływ na rozwój mojego człowieczeństwa, w tym na umiejętność odpowiadania Bogu, czyli na wiarę. Istnieje wyraźny związek między umiejętnością odpoczywania a duchową równowagą i zdrowiem [ o. J. Pierzchalski SAC ].

+




Komentarze

  1. Łatwo się mówi o wolności, gdy się te pieniądze ma. Jak się trzeba martwić, czy będzie co jeść to już nie ma tak przyjemnie. I ten lęk jest zrozumiały. Chcemy przeżyć. Pieniądze dają jakieś bezpieczeństwo. Niewielkie ale jednak. Czy możemy mieć o to do siebie pretensje? nie sądzę. To się nazywa zdrowy rozsądek.. Aczkolwiek nie ma też co przesadzać. Po całych dniach nie powinniśmy o takich rzeczach myśleć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty