nie-sierota
Jan 14, 15 – 21
Czytam to Słowo i bardzo mnie porusza Jezusowe zapewnienie, że nie zostawi nas sierotami. W związku z
tym, taki chory eksperyment mi się przypomniał:
W ramach eksperymentu
noworodki zostały odebrane matkom, a te zastępcze miały sprawować nad nimi
opiekę w milczeniu. Nieprzytulane, zostawione same sobie, nigdy nie słyszały
ludzkiego głosu... Większość nie przeżyła roku, pozostałe zmarły przed drugimi
urodzinami w samotności, bez miłości, nie zaznawszy czułości. Okrutny
eksperyment miał wyzwolić w dzieciach naturalny, starożytny język, ze znajomością
którego miał rodzić się każdy. Dzieci miały go odkryć, gdyż nie były niczym
skażone. Plan nie powiódł się, Dzieci bez opieki płynącej prosto z serca uschły
wewnętrznie, co w rezultacie zabiło w nich wolę do życia. Pomysłodawcą owego
eksperymentu był w XVIII wieku król Fryderyk II Sycylijski. ( źródło: KLIK ).
Bez bliskości, bez
czułości, bez obecności i dobrych relacji nie żyjemy. A może i żyjemy, ale funkcjonujemy
bardzo źle. Jako ksiądz sam tego doświadczam: jeśli zamykam się na bliskie relacje,
w których mogę się odsłonić – to choruję. I odwrotnie: ktoś obok – współbrat,
albo ktoś z poza kontekstu zakonnego, z kim się przyjaźnię – potrafi wlać życie
w moje życie.
Jezus, sądzę, wiedział, że se apostołowie bez Niego nie poradzą. Dlatego zapowiada Wspomożyciela.
Mówi, że On będzie dalej z nimi, ale już
inaczej. Tak bardziej w „fazie lotnej”, troszkę ukryty, ale bardzo mocno
obecny. Jezus, który odszedł żeby oddać życie, a potem wstąpił w Niebo, nie
zostawił Kościoła samego, bo ten już dawno by poszedł w piach.
Jezus jest. Ta Jego
obecność jest jedynym powodem, że Kościół jeszcze istnieje.
Taka mnie
dzisiaj myśl uderzyła na Mszy, że zbieramy się na Eucharystii jako ludzie
słabi, głupi, chorzy i bardzo pragnący. Zbieramy się na Niej dlatego, bo Jezus
jest. A bez Niego nie ruszymy.
*
Może czasem Ci się wydaje, że Go nie ma. Bywają takie chwile.
Człowiek krzyczy, szuka, nie wie. Ale to my to tak widzimy. Bo On jest. On nas nie zostawił sierotami, bez
opieki, bez swoich przytulasów i atencji. Jest tak, nawet jeśli ja czasem czuję
inaczej.
W tym tygodniu: trwaj na modlitwie, rozwijaj ducha mimo, że
może jest słabo. Trwaj pomimo pozornego poczucia Bożego milczenia. On nie chce byś był życiowa sierota. On chce dla Ciebie dobrze. Nie bój się w to wierzyć.
Bóg przez pocieszenie
jakiego nam udziela dopuszcza nas do tajemnic swojego Serca. W taki sposób doświadczamy
Ojca, który
jest w niebie. Dziecko niepocieszane przez matkę i ojca źle się rozwija, a
nawet ta sytuacja może doprowadzić do jego śmierci. Człowiek nie pocieszany przez Boga, "nie wie skąd
przychodzi i dokąd zdąża". Bez pocieszenia nie mamy domu, nie ma w nas identyfikacji
z rodziną. Bez miłości nie widzimy przed sobą przyszłości. Bez zauważania w swoim życiu znaków miłości Boga nie dostrzegamy wieczności, iż ona również jest dla nas. To Duch Święty pozwala
nam oglądać, dotykać Jezusa
Chrystusa przez wiarę i miłość. Otrzymujemy życie od tego, któremu wierzymy. Jego życie przenika nasze i w ten sposób miłowanie Boga wyraża się w tym nieustannym przebywaniu z Nim, w
Jego bliskości.
Nie może
człowiek wierzący żyć bez bliskości Boga, która jest miłością. [ o. J. Pierzchalski SAC ]
+
Tak bardzo chciałabym z Księdzem porozmawiać, proszę o modlitwę
OdpowiedzUsuń