zmiana
Łk 6,36-38
Bóg w swojej mądrości dał nam Wielki Post, taki kawałek w
roku liturgicznym, który ma pomóc w nawróceniu. I nie chodzi w tym o to, żeby zrzucić
parę kilogramów czy stać się bardziej pobożnym (bo sobie więcej litanii
strzelę). Nawrócenie to zmierza do zmiany myślenia: o sobie, drugim człowieku i
o samym Bogu.
W grece termin nawrócenie, metanoia, oznacza – właśnie – zmianę myślenia. Bardzo lubię to
określenie. Bo wskazuje na pewną ważną rzeczywistość w moim życiu: czasem myślę
po prostu źle. Źle o samym sobie – bo myślę, że jestem do niczego; źle o innych
– bo przecież wszyscy są głupi; w końcu i o Bogu – bo na pewno jest kimś złym,
który czyha na moje życie.
A gdyby tak w końcu coś z tym zrobić? Gdyby tak w końcu
zmienić swoje pokrzywione myślenie?
Jak? Ano tak, jak zapodaje dzisiaj Jezus w Ewangelii.
Kapitalne wskazówki. Ale cholernie trudne i bolesne. Nie wiem, jak Tobie, ale
mnie jest trudno tak żyć: jezusowo… Chcę być kochany? To mam kochać. Chcę żeby
ludzie mnie szanowali? Trzeba mi respektować innych, szczególnie ich inność.
Chcę spokoju? To sam muszę ten spokój wprowadzać w swoje otoczenie.
Piękne, ale trudne. Jednak mam pewność, że to dopiero zmienia
świat.
Ktoś kiedyś powiedział, żeby samemu być zmianą, którą
chciałoby się widzieć w świecie… Więc to od siebie trzeba zacząć. Swoje myślenie
zmienić.
Popatrz, co tam Ci dzisiaj w życiu nie pasuje. Jak na siebie
patrzysz? Kiedy patrzysz w lustro widzisz cud czy brud? Jak postrzegasz ludzi
obok?
I to wszystko z Nim przegadaj.
+
Komentarze
Prześlij komentarz